Albania – jedni nazywają ją Kraina Orłów, inni Krainą Tysięcy Bunkrów, jeszcze inni Księżniczką Bałkanów. Zdecydowanie każda z tych nazw pasuje do tego miejsca. We wrześniu mieliśmy okazję odkrywać wszystkie największe uroki Albanii i chcielibyśmy Państwu opowiedzieć o naszych wrażeniach z tego miejsca. Przyznamy szczerze, że jechaliśmy tam nie wiedząc dokładnie czego możemy się spodziewać, oraz z milionami wyobrażeń na temat tego jak Albania wygląda, jacy są ludzie i czy możemy z czystym sumieniem wysyłać tam naszych turystów, sami nie sądziliśmy, że “Księżniczka Bałkanów” aż tak nas zafascynuje. Zapraszamy do lektury:
BERAT – Miasto Tysiąca Okien
Zwiedzanie Albanii rozpoczęliśmy od tzw. Miasta Muzeum – Beratu. Jest to miasto położone w środkowej części Albanii, nad rzeką Osum, które w 2008 roku zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Miasto o bardzo długiej i ciekawej historii, założone w starożytności, zdobyte przez Rzymian w II w. p.n.e. nosiło nazwę Antipatrea, później w okresie panowania bizantyjskiego było siedzibą biskupa pod nazwą Pulcheriopolis. W IX w. zdobyte przez wojska Bułgarskie, zmieniło nazwę na Beligrad (Białe Miasto), z czego doszliśmy do współczesnego Beratu.
Pierwszy punkt to ruiny Zamku – średniowieczna bizantyjska twierdza położona nad miastem, następnie udaliśmy się w stronę Starego Mostu Gorica, po drodze mogąc delektować się widokiem wzgórza tysiąca okien “Mangalem”. Spacer zakończyliśmy na nowym deptaku nad rzeką Osum i autokarem udaliśmy się do położonej blisko Beratu, słynącej z najlepszego wina w Albanii, położonej między górami – Winiarnii “Kantina Nurellari” – tam czekał na nas poczęstunek, oraz degustacja.
VLORA, Wyspa Sazan, Zatoka Karaburun
Kolejnego dnia udaliśmy się na wycieczkę do miasta o bardzo ciekawym położeniu geograficznym – Vlory. To właśnie w tym miejscu przebiega umowna granica pomiędzy Morzem Jońskim, a Adriatykiem. Vlora ma również niesamowitą historię, została założona przez starożytnych Greków i już wtedy pełniła funkcję ważnego portu. Przez krótki czas stolica Albanii, była świadkiem wielu historycznych momentów w dziejach Krainy Orłów. Z Vlory udaliśmy się w rejs statkiem po Morzu Jońskim, w pierwszej kolejności robiąc przystanek na Wyspie Sazan:
Wyspa Sazan to niewielka wyspa położona na Morzu Jońskim, wyznacza umowną granicę pomiędzy morzami. Wraz z półwyspem Karaburun tworzy Morski Park Narodowy, który ze względu na występowanie licznych jaskiń, grot i wraków będzie idealnym miejscem dla fanów nurkowania. Dopiero od 2016 roku mamy możliwość zwiedzania wyspy ze względu na to, że wcześniej służyła od lat jako baza wojskowa – mimo to, aby mieć możliwość zwiedzać wyspę, musimy postarać się o pozwolenie, które załatwimy przez biuro podróży. Po godzinnym spacerku po wyspie zapakowaliśmy się na nasz statek i udaliśmy się w stronę kolejnego miejsca – Zatoki Karaburun.
W Zatoce Karaburun spędziliśmy 3 godziny, głównie odpoczywając na jednej z przepięknych plaż. Możemy również skorzystać z restauracji, która położona jest przy samym porcie i oferuje naprawdę dobre ceny (warto zamówić wcześniej, ponieważ okres oczekiwania na jedzenie to około godziny). Najedzeni i zrelaksowani wsiedliśmy na nasz statek i popłynęliśmy w stronę Vlory, udając się do hotelu, aby wypocząć przed kolejnym dniem w którym czekała na nas przepiękna Kruja.
KRUJA – Miasto Skanderbega
Kolejnym przystankiem na naszej mapie, którego nie mogło tutaj zabraknąć była cudownie położona Kruja – miasto znane z tego, że właśnie tu urodził się Albański Bohater Narodowy – Skanderbeg. W 1617 roku miasto zostało praktycznie doszczętnie zniszczone w wyniku trzęsienia ziemi. Polecamy udać się w okolice ruin Zamku Skanderbega, oraz do jego muzeum. Po zwiedzaniu mogą Państwo delektować się przepyszną kawą w jednej z górskich kawiarenek, bądź udać się na miejski bazar na którym mogą Państwo zaopatrzyć się w mnóstwo pamiątek ręcznie wykonanych przez Albańczyków. We wspaniałych nastrojach udaliśmy się autokarem na kolejną degustację, tym razem do równie pięknie położonej winiarni – Kokomani, następnie wróciliśmy do naszej bazy wypadowej w Durres, gdzie udaliśmy się na przepyszną kolację do stadniny Kodra e Kujave.
Tirana – Stolica Albanii
Kolejny dzień zdecydowaliśmy się spędzić w stolicy Albanii – Tiranie, miejscu w którym mieszka 1/3 Albańczyków. Spacerując po Tiranie przez cały czas towarzyszyło nam niewyjaśnione uczucie wielkiego szacunku do tego miejsca, bunkry spotykane na każdym kroku nie dadzą nam zapomnieć o smutnej historii Albanii, a jeśli chcielibyśmy poczuć to jeszcze bardziej, polecamy zwiedzanie Muzeum Komunistycznego “Bunk’Art2” – które dla nas Polaków z pewnością okaże się bardzo interesującym punktem podróży.
Obwód Durres – Riwiera Albańska
Naszą bazą wypadową był obwód Durres, czyli tzw. Riwiera Albańska, to właśnie w tym miejscu mieści się większość największych hoteli w Albanii, które również mieliśmy okazję sprawdzić. Jeśli chodzi o samo miasto to nawet mimo tego, że jest to drugie pod względem wielkości miasto w Albanii, spokojnie najważniejsze jego atrakcje będziemy w stanie zwiedzić podczas jednego spaceru. Dla miłośników wypoczynku na plaży polecamy właśnie ten kierunek, znajdziemy tu głównie plaże piaszczyste, chociaż potrafią znaleźć się kamienie i Adriatyk jest bardzo płytki – możemy wybrać się na spacer 100 m w głąb Morza i nadal woda będzie nam sięgać do pasa.
Baza Hotelowa
Oczywiście jak na agentów przystało mieliśmy okazję zwiedzać Hotele, które posiada w swojej ofercie firma TUI Polska, łącznie zwiedziliśmy 22 obiekty. Co zwróciło naszą uwagę najbardziej? Zdecydowanie czystość i porządek. Niezależnie od tego czy zwiedzaliśmy obiekt 3*, czy 5* – zawsze było czysto i nawet szukając zaniedbań na siłę, ciężko było nam się ich dopatrzeć. Albańczycy bardzo cenią sobie swoje owoce oraz warzywa i praktycznie nie znajdziemy w tym kraju eksportowanych, dzięki czemu do większości hoteli dowożone są świeżutkie owoce i warzywa z lokalnych farm. W Albanii każdy znajdzie hotel “pod siebie”, od niskobudżetowych, ale bardzo czystych, schludnych i zadbanych, po hotele Premium, które aż kipią luksusem.
Podsumowując możemy śmiało powiedzieć, że Albania rozkochała nas w sobie totalnie. Jest to miejsce nie przesiąknięte typową turystyką, miejscami bardzo dzikie i warto je zwiedzić jak najszybciej, ponieważ rozwija się w niesamowitym tempie i za 5 lat będzie już zupełnie innym miejscem. Abstrahując od hoteli, zabytków, miast i pięknych krajobrazów, mnie osobiście zafascynowała ich kultura, historia, mentalność. Albańczycy mają ogromny szacunek do Polaków z racji bardzo podobnej historii komunistycznej, ale również Polskiego geologa Stanisława Zubera, który odnalazł w Albanii złoża ropy naftowej. Niestety to był jeden z powodów aresztowania go przez komunistyczną władzę Albańska – torturowany zmarł w Tiranie w 1947 roku. Albańczycy o jego śmierci dowiedzieli się dopiero w 1991 roku po obaleniu dyktatora Envera Hoxha.
Bardzo dziękujemy za czas poświęcony na przeczytanie artykułu !