W październiku spełniliśmy jedno ze swoich największych podróżniczych marzeń i odbyliśmy niesamowitą podróż po perełce Ameryki Południowej – Peru. Przez miesiąc mieliśmy okazję nocować u lokalnych mieszkańców, zwiedzić największe zabytki, poznać codzienne życie Indian żyjących nadal daleko od cywilizacji, zakosztować lokalnej kuchni i zwyczajów, czy przemierzać niekończącą się dżunglę w poszukiwaniu zwierząt i roślin. Wyjazd przerósł nasze najśmielsze oczekiwania i zdecydowanie możemy śmiało powiedzieć, że nie żałujemy żadnej złotówki wydanej na tą podróż – to po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy i poczuć na własnej skórze.

Kanion Chonta

Podróż rozpocząłem w Berlinie, gdzie czekał na mnie samolot do Paryża, tam szybka przesiadka i po 12,5 godzinach lądowałem już w Limie. Tutaj 4 godziny oczekiwania na lot do Cusco i po 30 godzinach w podróży w końcu wylądowaliśmy. Na miejscu czekał na mnie lokalny przewodnik u którego zatrzymałem się przez cały pobyt, jego mieszkanie stało się bazą wypadową do moich wycieczek, a on pomagał mi z rzeczami z którymi ciężko byłoby poradzić mi sobie samemu. Bilety lotnicze zamawiałem poprzez nasze biuro podróży, co okazało się strzałem w 10, ponieważ przy powrocie miałem opóźnienie lotu Lima-Amsterdam, przez co nie zdążyłbym na lot Amsterdam-Berlin. Dzięki zamówieniu wszystkich biletów razem, nie musiałem się tym martwić – jeszcze w samolocie do Amsterdamu otrzymałem nową kartę pokładową na kolejny lot, nie musiałem nawet pisać żadnych wiadomości w tej sprawie – przy wielu lotach jest to zdecydowanie najlepszy sposób na zakup biletów lotniczych. Najlepsze połączenia z Limą mają lotniska w Paryżu, Amsterdamie i Madrycie i chcąc lecieć do Peru bezpośrednio z Europy będziemy musieli skorzystać z któregoś z tych lotnisk.

Cusco – Stolica Imperium Inków

Lecąc do Peru byłem bardzo ciekawy jak poradzę sobie z wysokością (np. Cusco położone jest na wysokości 3326m. n.p.m.), ale już od pierwszego dnia nie czułem kompletnie żadnych nieprzyjemności z tym związanych, więc od razu po krótkim odpoczynku udałem się ze swoim przewodnikiem na zwiedzanie stolicy imperium Inków – Cusco. To niesamowicie położone miasto zostało założone XII w. przez pierwszego władcę Inków – Manco Capaca. W czasach Imperium Inków to tutaj znajdowała się stolica Państwa, a nazwa Cusco w języku Keczua oznacza “Pępek Świata.

Rozpoczęliśmy od spaceru w kierunku centrum miasta jedną z najważniejszych dróg z czasów panowania Inków – Antisuyu. Droga ta łączyła ze sobą 4 kraje. Po drodze z każdej strony otoczeni jesteśmy niesamowitą architekturą Inków, idealnie połączone ze sobą, ogromne kamienne bloki do tej pory budzą zdumienie wszystkich, którzy mają okazję zobaczyć to na własne oczy. Możemy również zatrzymać się w jednej z lokalnych restauracji na Ceviche, lub w jednym z przydrożnych sklepów zakupić Poncho z Alpaka, aby następnie udać się do samego centrum – Plaza del Armas.

Plaza del Armas to plac główny w Cusco, to tutaj odbywają się wszystkie największe wydarzenia kulturowe. Idealne miejsce, aby zrobić sobie przerwę, usiąść na chwilkę na schodach przed katedrą i delektować się widokami codziennego życia Peruwiańczyków. Na miejscu możemy natknąć się na liczne restaurację, sklepiki, muzea, więc każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Plac był świadkiem wielu historycznych wydarzeń w okresie swojego istnienia, to dokładnie w tym miejscu 500 lat temu został rozszarpany na 4 części – Tupac Amaru II – dowódca rewolucji Inków przeciwko Hiszpanii z 1771 roku. Na placu możemy znaleźć pomnik ku jego czci – jest to bardzo ważna postać w historii Inków – każdy Peruwiańczyk zna ją doskonale.

Z pewnością natkniemy się tu na lokalnych mieszkańców, którzy z uśmiechem na twarzach i kolorowych strojach dadzą nam pokaz lokalnej muzyki i tańca – przyznam szczerze, że po kilku kilometrach spacerowania ich dawka pozytywnej energii podziałała na mnie jak red bull, lub kawa i już po kilku minutach byłem gotów na dalsze eksplorowanie tego pięknego dziedzictwa Inków. Z Plaza del Armas udałem się w stronę największego bazaru w Cuzco – San Pedro Market.

San Pedro Market to z pewnością miejsce w którym kupicie wszystko czego potrzebujecie, lub nawet to czego nie potrzebujecie… zioła, przyprawy, akcesoria dla szamanów, ręcznie robione flety, palo santo, wszelakiego rodzaju mięso i owoce, czy kapelusze i poncha z Alpaka – zdecydowanie musicie odwiedzić to miejsce – ceny pamiątek są również dużo niższe niż w Centrum – choć o tym gdzie zakupić pamiątki najlepiej będzie nieco później. Jako ciekawostkę dodam, że jest również drugi market w Cusco położony blisko Plaza del Armas – San Blas, tutaj z kolei polecam śniadania. Wspaniałe soki ze świeżo wyciskanych owoców, kanapki, czy naleśniki. Zestaw 1l soku + naleśnik + kanapka to koszt około 15,00 zł. Po zakupie kilku pamiątek i owoców udałem się w Muzeum Inka.

Muzeum Inka to miejsce, które koniecznie musimy odwiedzić ! Dowiemy się tu jak transportowane były te ogromne kamienne bloki m.in. na Machu Picchu, jakie warzywa i owoce uprawiały poszczególne plemiona w Peru, zobaczymy czaszki ze śladami po transplantacjach, czy prawdziwe mumie. Wejście dla turystów z poza Peru to 20,00 Sol Peruwiańskich (około 23,00 zł). Na miejscu są również makiety wszystkich starożytnych miast jakie możemy znaleźć w Peru. Naprawdę bardzo dobra lekcja historii, którą polecamy każdemu zainteresowanemu wspaniałym imperium Inków. Robiło się już powoli ciemno, więc wyruszyłem w drogę powrotną do mojego miejsca zakwaterowania, aby odpocząć przed kolejnym dniem pełnym wrażeń – tym razem wybrałem się poza Cusco przejść się trasą o której wspominałem wcześniej – Antisuyu.

Droga Antisuyu łączyła ze sobą wszystkie kraje Ameryki Łacińskiej za panowania Inków. Był to główny szlak handlowy ludności zamieszkującej te tereny, dlatego właśnie ta droga była tak ważnym punktem. Warto wybrać się tą drogą z racji intensywnie prowadzonych badań archeologicznych w tym obszarze, dosłownie codziennie są tu odszukiwane i odsłaniane nowe ruiny inkaskich świątyń i miast, a dodatkowo trasa jest darmowa, mało znana wśród turystów i odkrywająca przed nami przepiękne widoki. Będziemy przemierzać góry, rzeki, wodospady, a wszystko w najbliższej odległości od miasta, tylko spójrzcie:

Spacer zajął nam cały dzień, ale jak widać widoki wynagrodziły nam wszelkie trudy. Polecamy zabrać ze sobą wodę, prowiant, ponieważ po drodze nie ma żadnych sklepów. Droga prowadzi do Plaza del Armas, więc tam zakończyliśmy naszą wycieczkę na kolacji i udaliśmy się znowu na zasłużony odpoczynek – kolejnego dnia czekała na nas Święta Dolina Inków – Sacred Valley.

Sacred Valley – Święta Dolina Inków

Święta Dolina Inków (Sacred Valley) – to obszar rozciągający się pomiędzy Cusco, a Machu Picchu. Zdecydowanie najważniejszy obszar dla kultury Inków. Spacerując w otoczeniu przepięknych And, z pewnością zrozumiemy, dlaczego to miejsce jest, aż tak ważne. W Sacred Valley zatrzymałem się na 5 dni na wolontariacie w cudownej szkole dla dzieci – Villa Magica. Szkoła to miejsce założone przez lokalne małżeństwo dla dzieci z rodzin, których rodzice nie poświęcają im zbyt dużej uwagi i czasu. Przyjeżdżając tu możemy skorzystać z promocyjnej ceny noclegów w zamian za naukę tych dzieci, są osoby uczące angielskiego, lub innych języków, sztuki, jogi, czy innych sportów. Ja zająłem się nauką muzyki. Poza działalnością charytatywną szkoła prowadzi również wszelkiego rodzaju ceremonię, zajęcia jogi, medytacji. Cudowne miejsce na oderwanie się od pędu codziennego życia i spędzenie kilku dni na zabawie z dzieciakami, jodze, medytacji czy wzięciu udział w ceremoniach (Ja wziąłem udział w ceremonii Temazcal, oraz Tańca) wśród tak przepięknych widoków.

Temazcal to tzw. Sauna Indiańska – od wieków znany rytuał. Jest to niewielka konstrukcja w kształcie kopuły wykonana z naturalnych materiałów (gałęzie, kamienie). Najpierw ogrzewamy go małym ogniem uczestnicy w tym czasie będą zaznawać oczyszczającej kąpieli z mieszanki różnych ziół i wody, a kiedy już jest gotowy uczestnicy wchodzą do środka i przez 4 rundy intensywnie pracują z 4 żywiołami: Ziemią, Powietrzem, Ogniem i Wodą co ma pomóc w oczyszczeniu ciała, umysłu i ducha. Jest to rytuał w tej kulturze uznawany za powrót do łona Matki Ziemi (Pachamamy), przez co na zakończenie zostajemy wysmarowani Aloesem, oraz Szałas musimy opuścić na czworaka jako symbol odrodzenia na nowo.

Pierwsza runda poświęcona jest żywiołowi Ziemi. W tej rundzie chodzi o oczyszczenie ciała fizycznego, więc koncentrujemy się głównie na uziemieniu i połączeniu z Ziemią. Zioła dodane do wody w tej rundzie pozwalają oczyścić ciało i umysł.

W drugiej rundzie skupiamy się na żywiole Powietrza i oczyszczeniu ciała psychicznego i pozbyciu negatywnej Energii. Specjalna mieszanka wody i ziół tym razem pozwala nam stymulować nasz umysł. Trzecia runda to żywioł wody i uzdrawianie naszego ciała Emocjonalnego. Zioła dodane do wody pozwalają nam się wyciszyć i uspokoić nasze emocję. Ostatnia runda poświęcona jest żywiołowi ognia. Koncentrujemy się w tym czasie na transformacji i odrodzeniu w celu oczyszczenia naszego ciała duchowego. Po zakończeniu mamy czas wolny na kontemplację o tym co właśnie się stało – muszę przyznać, że kolejne dni po ceremonii czułem się naprawdę jak nowo narodzony. Ceremonia Temazcal to potężne doświadczenie, które polecam każdemu szukającemu oczyszczenia swojego ciała fizycznego, duchowego i psychicznego. Jest to idealny sposób na połączenie się z naturą i żywiołami. Była to niestety ostatnia noc w towarzystwie cudownych ludzi tworzących to miejsce, którym w tym miejscu bardzo chciałbym podziękować – z pewnością do was wrócę !

Po tych niesamowitych doświadczeniach wyruszyłem dalej, czekała na mnie 5 km podróż do najbliższego miasta Lamay, gdzie chciałem złapać transport to pobliskiego Pisac – miasta hipisów. Pisac to zdecydowanie najlepsze miejsce na zakupy w Peru (ceny są tu najniższe, oraz wybór największy). Spacerując od sklepu, do sklepu znajdziemy tu wszystko o czym tylko chcielibyśmy pomyśleć. Oczywiście jak to na Amerykę Południową przystało – targujcie się ! Można zejść z pierwotnej ceny nawet powyżej 50%.

Po całym dniu spędzonym w Pisac udałem się do mojej bazy wypadowej w Cusco, skąd kolejnego dnia czekał na mnie wypad na Quadach do niesamowitego miejsca około 20 minut Quadem od Centrum Cusco – Morada de los Dioses.

Morada de los Dioses to niesamowite miejsce położone na 3850m. n.p.m. tylko 8 km od Cusco w dzielnicy Poroy. Stworzone przez Peruwiańskiego artystę – Michael de Titan Monteagudo Mejia rzeźby symbolizują najważniejsze postacie i symbole z czasów Inków. Znajdziemy tu m.in. Pumę, Pachamamę, Człowieka And czy Drzwi wszystkich 3 wymiarów to symbole, który zna każdy mieszkaniec Peru. Wejście do obiektu to koszt 20,00 Sol Peruwiańskich (23,00 zł). Będąc w Cusco koniecznie musimy odwiedzić to miejsce, wysokie na 8 metrów rzeźby robią ogromne wrażenie.

Podczas tej wycieczki poza zwiedzaniem tych wspaniałych rzeźb udamy się również Quadem nad piękne jezioro Piuray po drodze mijając okoliczne wioski i ich mieszkańców, wspaniale pooglądać toczące się tutaj powoli życie przemierzając te góry Quadami, oprócz świetnej formy zwiedzania również odrobina adrenaliny, która akurat na tym wyjeździe towarzyszyła mi na każdym kroku. Cała wycieczka trwała około 5 godzin, więc około godziny 15:00 byłem już w Cusco, wyczekując do wieczora, ponieważ tego dnia czekała mnie 12 godzinna podróż nocnym autokarem z Cusco do Puno.

O Jeziorze Titicaca opowiem wam już więcej w kolejnej części. Opowiem tam również więcej ciekawostek nt. Dżungli, oraz pochodzących z niej plemion, zwyczajów. Opowiem o Machu Picchu i Rainbow Mountain, czyli punktach, na które wielu z was czeka, więc tym bardziej zapraszam do lektury już teraz.

Na koniec kilka dodatkowych zdjęć z miejsc o których mowa była w tym artykule:

Dziękuje za przeczytanie artykułu 🙂

Zdjęcia i artykuł: Patryk Szymański