Wrzucę dzisiaj maleńki kij w mrowisko. Bo z jednej strony – tak, my, biura podróży, ubezpieczamy klientów, którzy wykupują u nas wycieczki. Ale z drugiej – to jest jedynie podstawowe ubezpieczenie, związane bezpośrednio z samą podróżą. Gdy podczas jej trwania, czego nie życzę, zdarzy Ci się zachorować albo – tym bardziej nie życzę – ulec wypadkowi, podstawowe ubezpieczenie już nie wystarczy. I trzeba będzie ponieść dodatkowe, niestety, niemałe koszty. Dlatego zachęcam, namawiam i proszę – ubezpieczajcie się dodatkowo. Koszt zwykle jest niewielki w porównaniu do całości kosztów wyjazdu, a komfort psychiczny i właściwe zabezpieczenie na przeróżne wypadki, które – co tu dużo mówić – chodzą po ludziach bezcenne! ☺️

Dlaczego klienci rezygnują z zakupu dodatkowego ubezpieczenia?

Główne powody są dwa. Po pierwsze, myślą, że touroperator gwarantuje im ubezpieczenie zapewniające pełną ochronę. Tak niestety, nie jest. Jest to jedynie podstawowa ochrona z bardzo niską sumą ubezpieczenia i nie jest ona zależna od pośrednika, u którego kupujesz wycieczkę, jak na przykład nasze x-wakacje, tylko od polityki danego touroperatora. Po drugie, klienci myślą, że jeśli coś się wydarzy w kwestiach zdrowotnych, skorzystają z Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego. Niestety, prawda jest taka, że nawet lekkie przeziębienie w czasie wyjazdu, które oznacza konieczność skorzystania z wizyty lekarskiej, wiąże się z dodatkowymi kosztami, których nie pokryje żadne ubezpieczenie.

Dlaczego wręcz TRZEBA wykupić dodatkowe ubezpieczenie podróżne?

Nie, nie dlatego, żeby agencje ubezpieczeniowe miały więcej kasy ? Oczywiście, finalnie, im mniej zdarzeń, tym więcej kasy, ale… jest też druga strona medalu – Twoja spokojna głowa. Przeziębienie czy wypadek może się zdarzyć nawet tam, gdzie mieszkasz i nawet na Twojej klatce schodowej czy w drodze do pracy. Ale tu, na miejscu, mimo że sytuacja jest trudna, masz spokojną głowę, bo rejestrujesz się do lekarza lub wzywasz pogotowie. I nie martwisz się żadnymi opłatami. Za granicą przeciwnie – to Ty ponosisz koszty wizyty lekarskiej czy wezwania pogotowia. Zwykle naprawdę niemałe. No, chyba że się dodatkowo ubezpieczysz.

Co zyskujesz?

Nie tylko spokojną głowę, ale też bezpieczną kieszeń. Koszty leczenia za granicą potrafią być naprawdę bardzo wysokie. Wyobraź sobie, że jedziesz na narty w Alpy i łamiesz na stoku nogę. Nie ma innej opcji przetransportowania Cię do szpitala niż helikopter. Czy wiesz, że taki transport może kosztować nawet 30 tysięcy euro??? ? Myślę, że to argument naprawdę działający na wyobraźnię, bo sam znam wiele osób, którym zdarzyły się wypadki na stoku. Na szczęście, wszystkie miały dodatkowe ubezpieczenie.

Zobaczcie inne przykładowe koszty leczenia w przypadku, gdy nie macie wykupionej dodatkowej polisy podróżnej. Weźmy taki przypadek, zresztą dość częsty, jak zatrucie pokarmowe wywołane zmianą flory bakteryjnej w Egipcie czy w Tunezji albo zacznie boleć Was ząb. Znacie? ? No to liczymy:

Realne koszty świadczeń w granicach Unii Europejskiej:

wizyta internisty – 50-150 EUR

wizyta u specjalisty – 100-150 EUR

wizyta u stomatologa – 50-100 EUR

leczenie złamanej nogi w zależności od rodzaju leczenia, łącznie z leczeniem operacyjnym – 600-8000 EUR (!!!)

krótki pobyt w szpitalu prywatnym – 1500-2000 EUR

zwykły (nielotniczy) transport do szpitala – 50-100 EUR

Czy liczby przemówiły? Jeśli nie, zapraszam do naszego biura, to przedstawimy więcej argumentów ? Bo prawda jest taka, że w podróży, nawet zorganizowanej, wszystko się może zdarzyć i nie mamy na to wpływu. Tym bardziej, jak to w dawnym sloganie PZU – przezorny zawsze ubezpieczony. Wiem, że nas to bawi, ale jednak coś w tym jest!